Translate

niedziela, 10 stycznia 2016

Minimalizm - lakiery do paznokci

Kolejne etapy, kolejne wyzwania.
W ciągu tego roku przeprowadzałam się kilka razy… i cóż zauważyłam.
Z każdą przeprowadzką jest mi lżej i łatwiej. Bierze się to stąd, że mam coraz mniej przedmiotów. Minimalizm na dobre zagościł u mnie. Ok zgadzam się raz miałam powiedzmy zapaść… Troszkę poszalałam na zakupach jednak widzę, że było mi to bardzo potrzebne ze względu na zmianę pracy. No cóż czasami w pracy wymagany jest pewien strój, dresy nie zawsze są mile widziane .

Nie dawno znów zmieniliśmy lokal… Mam nadzieje, że w końcu na jakiś czas pozostaniemy tutaj… Ok nie przynudzam prywatą. W ostatnich dniach znów ostra selekcja… i to na płaszczyźnie, w której niezmiennie coś dochodziło nowego. Mam bzika na punkcie malowania paznokci. W każdym zakamarku mojego mieszkania znajduje się jakiś lakier. Problemem było nawet je zebrać w jednym miejscu. Żaden pojemnik posiadany w skromnym dobytku nie chciał pomieścić lakierów do paznokci. Wszelkie odcienie tęczy…



Wyjaśniam co oznacza to 60+: przyznaję się nie liczyłam. Ponieważ tak jak wspomniałam prędzej nie jest wszystko, co posiadam. Gdzieś zapewne jeszcze jakieś sztuki by się znalazły.
Oto co jest obecnie:


Jest jeszcze tego całkiem sporo… ale jest mniej niż było. Jako, że nie chodzi o ilość,
 a o przydatność. Wszelkie pozasychane lakiery bądź te, które były na wykończeniu 
są wyrzucone (jakieś 3 sztuki). Wszelkie lakiery z perłowym wykończeniem (które jakoś nie bardzo mi odpowiada) trafią do osoby, która bardzo takie odcienie lubi. Bez sentymentów, bez żalu i płaczu. Na dodatek dostaje bana na kupowanie lakierów do paznokci. Optymistycznie patrząc w przyszłość, życzę Wam powodzenia, jeśli dążycie do minimalizmu. :) 

Pozdrawiam Biegającazwilkiem

0 komentarze:

Prześlij komentarz